Idealne do przeprowadzki! Dalej, Lu! |
Siedziała
w miękkim skórzanym fotelu, trzymając skrzyżowane w kostkach nogi na blacie
mahoniowego biurka, zanurzona w niewesołych myślach. Dzierżyła w dłoniach
kopertę, którą dostarczono jej z kancelarii notarialnej „G&J – Notariusze
z powołania”, dosłownie pięć minut wcześniej. Przez ściany, w całości
wykonane ze szkła, sączyło się czerwcowe, intensywnie żółte światło, które
zmusiło ją do zmrużenia powiek. Rozejrzała się wokół siebie i w zamyśleniu
patrzyła na minimalistycznie urządzone wnętrze. Poza biurkiem i fotelem,
których aktualnie używała, w gabinecie znajdowała się wysoka, zajmująca cała
ścianę za jej plecami, podzielona na równej wielkości kwadraty, szafa bez
drzwi, w której trzymane były dokumenty i archiwalne numery. Poza tym nieopodal
wejścia, które miała na lewo od siebie, ustawiona była sofa dla dwóch osób,
niski szklany stolik oraz półka, na której stał ekspres do kawy i eleganckie
filiżanki, sprowadzone prosto z Japonii na jej egoistyczne polecenie, które jej
osobista sekretarka, Levy McGarden, wykonała bez mrugnięcia powieką; do tego
dwie pufy oraz cztery doniczki, w których rosły kolejno: bambus, kaktus,
błękitne anturium i fioletowy storczyk, rozstawione w rogach pomieszczenia.
Jej
gabinet, jak i cała redakcja „Fairy Lady”,
znajdował się na dziesiątym piętrze biurowca w całości wykonanego ze szkła. „Incredible Impossibility”
w skrócie II, czyli
luksusowe miejsce, w którym mieściły się największe i najbogatsze magnolskie
firmy, było czymś do czego dążyła od najmłodszych lat, a przynajmniej od czasu
straty, która zmusiła ją do chwycenia życia za jaja i nadania mu sensu.
Przeniosła wzrok na trzymane w dłoni zawiniątko
i zmrużyła powieki, marszcząc przy tym idealnie wyregulowane brwi. Obracała w
palcach błękitny papier, przyglądając się uważnie logu, które widniało na jego
przodzie w lewym górnym rogu.
Lucy Heartfilia, bo to o niej mowa, mająca obecnie trzydzieści
lat, otrzymała w spadku stary dom po babci Leokadii i dziadku Auguście. Co
prawda o prawie własności wiedziała od jakiegoś czasu, ale wolała to mieć na
piśmie, jak wszystko, co do tej pory robiła. Nie śpieszyło się jej specjalnie
do zapuszczania na wieś, dlatego dopiero cztery miesiące po śmierci staruszków,
kiedy otrzymała odpowiedni dokument, zdecydowała się obejrzeć majątek. Jej
jedynym i ostatecznym wytłumaczeniem było to, że praca, którą wykonywała, za
bardzo ją pochłonęła, a na tę podróż duża ilość czasu była niezbędna. Będąc
redaktor naczelną najpoczytniejszej gazety w Magnolii, trudno znaleźć wolną
chwilę, jednakże, sama musiała to przyznać, w końcu należało powziąć decyzję
odnośnie losu willi. Nie mogła w nieskończoność odwlekać tego momentu, dlatego
rozerwała kopertę, wyjęła z niej kartkę i rozłożyła ją. Pobieżnie przebiegła wzrokiem
zapisany pięknym, pochyłym pismem urzędowy świstek i z powrotem go schowała.
Płynnym ruchem zdjęła nogi z biurka i stanęła na podłodze, wyłożonej
luksusowymi, ciemnymi panelami. Jej stopy odziane były w czerwone szpilki od
Louboutina o niebotycznych obcasach, a ciało ukryte w eleganckim oliwkowym
kostiumie, wprost z najnowszej kolekcji Calvina Kleina. Proste nogawki spodnium
podkreślały jej długie, szczupłe nogi, dekolt w serek odsłaniał rowek między
dużymi, kształtnymi piersiami, a marynarka ze stójką uwydatniała długą szyję,
zaopatrzoną w naszyjnik z przywieszką z perły. Jej uszy zdobiły pasujące do
łańcuszka kolczyki, a na lewym nadgarstku widniała piękna bransoletka, ściśle
przylegająca do jej jasnej skóry. Chwyciła z pufy, stojącej nieopodal
wschodniego okna, krwistoczerwoną torebkę od Michaela Kors, będącą najnowszą
produkcją wspomnianego projektanta, i szybkim krokiem, głośno stukając
obcasami, przemierzyła odległość od miękkiego siedziska do drzwi, które otworzyła z impetem.
Gdy pojawiła się we futrynie, wszystkie głowy uniosły się znad ekranów komputerów,
drukarek czy skanerów, a bystre oczy pracowników patrzyły na nią z podziwem jak
i zawiścią. Tych drugich było więcej – każdy chciał zastąpić ją na intratnym
stanowisku, ale głośno o tym nie mówił. Ważne było stwarzanie pozorów, które
pani redaktor potrafiła bezbłędnie rozszyfrować.
Jej sekretarka, zobaczywszy ją na progu, wstała
z krzesła, które zajmowała za biurkiem stojącym najbliżej drzwi do Jaskini
Lwicy – taki przydomek wśród pracowników nosiła samotnia naczelnej, o czym ta
doskonale wiedziała – i nisko się ukłoniła, trzymając przed sobą splecione
palcami dłonie. Już miała otworzyć usta, gdy szefowa ją uprzedziła.
— Levy, wychodzę – zaczęła melodyjnym, ale
wyjątkowo oficjalnym, głosem, który przeciął powietrze niczym siekiera
rozłupująca drewniany klocek. – Nie wiem kiedy wrócę – dodała i założyła na nos
przeciwsłoneczne Ray Bany w granatowej oprawce, które wyjęła z eleganckiego
czarnego etui. – Jakby ktoś pytał, powiedz, że będę jutro, ale nie wiesz, o
której. Jeśli coś się zmieni, dam znać górze. Rozumiemy się? – dopowiedziała,
spoglądając uważnie na dziewczynę znad ciemnych szkieł. Zapytana posłusznie skinęła głową, a gdy ją uniosła, zobaczyła już tylko plecy szefowej,
która w tym oliwkowym kostiumie – McGarden musiała to przyznać – wyglądała
świetnie! A piękne czerwone szpilki były czymś, o czym ona, jako zwykła
sekretarka, mogła pomarzyć. Westchnęła ciężko, odprowadzając wzrokiem
blondynkę, której długie, sięgające nerek, skręcone w sprężynki włosy, poruszały się w rytm
kołyszących się na prawo i lewo, pełnych bioder ich właścicielki, a później zasiadła
w fotelu i wróciła do pracy. Asymetryczna grzywka pani redaktor zakrywała lewe
oko do połowy i, biorąc przykład ze skręconych pukli, rytmicznie się poruszała,
ale tego McGarden widzieć nie mogła.
Lucy dotarła do windy, wcisnęła guzik
przywołujący wehikuł i czekała, aż drzwi otworzą się przed nią. Gdy dźwig
rozwarł swoje wrota, uważnie zlustrowała wnętrze, w którym przebywało czterech, ubranych w świetnie skrojone garnitury,
mężczyzn. Każdy z nich wcisnął się w ścianę, robiąc miejsce naczelnej, i
patrząc w nią jak w obrazek, a w zasadzie w jej dekolt, ale gdy tylko zmierzyła
ich pogardliwym spojrzeniem znad markowych oprawek, wnętrze windy wydało im się
nagle bardzo interesujące. Stanęła na samym środku pomieszczenia przodem do
drzwi, uginając prawą nogę w kolanie i wysuwając ją przed siebie, skrzyżowała ramiona na pokaźnym biuście i czekała, aż winda zjedzie na poziom -1,
gdzie mieścił się parking. Gdy dwa piętra niżej rozbrzmiał charakterystyczny
gong, swoje miejsca opuściło dwóch panów, trzymając w dłoniach czarne aktówki i
pośpiesznie przebierając nogami. Odprowadziła ich uważnym spojrzeniem, robiąc w
myślach rozpoznanie, w których firmach pracują. Z uśmiechem samozadowolenia
skonstatowała, że jeden zatrudniony jest w kancelarii notarialnej, z której
niedawno otrzymała kopertę, a drugi zajmuje się prowadzeniem biura
nieruchomości, którego siedziba znajdowała się na lewo od windy. Pozostali
pasażerowie opuścili wehikuł na parterze, zostawiając ją samą. Ukontentowana z
takiego obrotu sprawy, przejrzała się w lustrzanych ścianach i seksownie
uśmiechnęła pomalowanymi krwistoczerwoną szminką ustami, z zadowoleniem
stwierdzając, że joga, na którą zapisała się miesiąc temu, daje doskonałe
efekty i utrzymuje jej ciało w świetnym stanie. Gdy gong zabrzmiał po raz
trzeci, drzwi otworzyły się, nawet nie skrzypnąwszy, a ona zrobiła krok przed
siebie i znalazła się na parkingu. Stukając głośno obcasami ruszyła przed
siebie w kierunku, który doskonale znała. „Jej” miejsce parkingowe nie zmieniło
się od czasu, gdy zarobiła wystarczająco, by kupić sobie wysłużonego Golfa,
którego z sentymentem wspominała do dzisiaj. Teraz woziła się lepszym autem, co
było do przewidzenia, biorąc pod uwagę jej status społeczny. Wypielęgnowaną dłonią, zakończoną długimi paznokciami pomalowanymi na oliwkowo, wydobyła kluczyki
z przepastnej torebki i nacisnęła guzik. Rozległ się przyjemny dla ucha dźwięk,
który informował o otwarciu drzwi samochodu. Uśmiechnęła się szeroko, chwyciła
klamkę i wsiadła do swojego burgundowego Lamborghini Huracan, zapadając się w wyłożony beżową skórą fotel. Włożyła kluczyk do stacyjki,
przekręciła go, a silnik zawarczał cicho, brzmiąc dla niej jak najpiękniejsza muzyka.
Wrzuciła pierwszy bieg i ruszyła w drogę, by cztery godziny później dotrzeć na
miejsce, wciskając gaz do dechy.
Witajcie
Kochani!
Oto przed Wami „Prolog” pierwszej historii,
którą publikuję na tym blogu. Mam nadzieję, że Wam się podobał, gdyż
nieskromnie przyznam, że jestem z niego niesamowicie zadowolona! Lucy w innym
wydaniu, w którym naprawdę chciałabym ją zobaczyć chociaż przez chwilę, bardzo
lubię i mam nadzieję, że Wy też obdarzycie ją odrobiną sympatii ;). Na dodatek przygotujcie się na wielkie zmiany, jeśli idzie o charaktery, czy znaki szczególne w wyglądzie bohaterów, bo wszystko będzie się zmieniało jak w kalejdoskopie. Już R o to zadba! Co więcej?
Powyższą notkę dedykuję Shi Enjeru oraz Lucy Heartfilii, które jako
pierwsze skomentowały powitanie i zwiastun :). No jakaś nagroda im się należy
za czujność, co nie? Proszę o szczere komentarze pod notką, a co do dalszego
ciągu, pojawi się najprędzej za dwa miesiące, a wsio wyjaśniałam na fanpejdżu,
do którego polubienia mocno zachęcam! W międzyczasie na „Nieco innej historii”, jak również tutaj, powinny pojawiać się zamówione przez Was szociki, ale potrzebuję
czasu na ich dopracowanie. Na tym blogu też możecie zamawiać jednopartówki, do czego
serdecznie zachęcam! I pragnę Wam bardzo gorąco podziękować za Waszą aktywność
pod poprzednimi postami. Serio, nie spodziewałam się tego! Dziękuję! A z ciekawostek zdradzę, że każdy nagłówek, który wykonam, będzie zdradzał, kto wystąpi w kolejnej historii, dlatego Shi i Rhan, możecie się cieszyć, bo Same Wiecie Kto się pojawi :D. Obiecałam Wam, prawda? I słowa dotrzymałam! No i to
chyba wsio na tę chwilę. W razie jakichś pytań, jestem do Waszej dyspozycji na
Gadu, Hangoucie, bądź Czacie, który zamieściłam na blogu :).
Ściskam mocno!
Wasza R.
Witaj
OdpowiedzUsuńWiem komu by się to spodobało ale mam kare wiec poczeka . i nanosi się na kolejne ciekawe powiadania pozdrawiam mama co spoc nie mogła kto mam dzieci to zrozumie pozdrawiam weny i zdrowia haruka
Cześć Kochana!
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się podobało i dziękuję za komentarz. A co do Duszka, czyżbyś jeszcze mu nie wybaczyła? I powiem Ci, że dzieci nie mam, ale wiem jak było z nami i naszymi rodzicami. Nigdy nie mogli pospać, bo my mieliśmy niespożyte pokłady energii :D.
Ściskam mocno,
Twoja R ♥.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWybacz ze usunełam po przednię odp'ale była zmeczona pcieszkimy dniu niedosc ze nie wyspan to jeszcze czeba było jechać do kogoś i mu tłumaczyć że jest wspaniałą osoba i przygadać jej partnerowi ze mam wspierać a nie dołować ale dałam rade . a duszek mam już wybaczone tylko mam kare już jest jak zawsze czyli ja spie a moja kochana podusia wstaje do dzieć a teraz poszła na roznowe z kimś i coś czuje że może tam przeczyta i skometuje jak pamięta hasło jak do zawsze duszek ci zostawiał wene i energie haruka i dzieciaki
UsuńHej! Nic nie szkodzi. Zdarza się, także nie masz się czym przejmować :). O, to dobrze! Cieszę się :D. Ale powiem Ci, że opieka nad dziećmi to raczej przyjemność :D. Serdecznie dziękuję za wenę i energię, które na pewno się przydadzą :).
UsuńŚciskam Was mocno, Kochani.
Wasza R ♥.
Skarbuś,
OdpowiedzUsuńno no no, piękne autko sprawiłaś naszej Lucy..:D. Nie omieszkałam sprawdzić tego modelu na Google. Piękny prolog rozbudził moją ciekawość. Ciekawe jakie role przypadną reszcie wesołej ferajny z Fairy Tail.
Już czekam cierpliwie na kolejny rozdział, moja droga :*
Twój Księżyc - Moonlight
Mój Księżyc przybył! Kya! Jak wspaniale! Ale chwila, jak to? Kurde! Co dzisiaj będzie świeciło na niebie, jak Ty zawitałaś do mnie, hę? Romantyczna noc kochanków bez światła księżyca? Gdzie tu romantyzm, co? Normalnie cycki (i nie tylko ;) opadają! Ale nie o tym miało być! R jak zawsze odbiega od tematu, dlatego pozwól, że się zrehabilituje i zacznie raz jeszcze.
UsuńWitaj, Kochana Moja!
Bardzo się cieszę, że zawitałaś i zostawiłaś po sobie ślad :D. Dziękuję! Hahaha! Powiem Ci, że mnie samą bierze zazdrość jak nie wiem! Początkowo Lusia miała ode mnie dostać Audi TT, ale te cztery koła jeszcze kiedyś, może przed samą śmiercią, będę mogła sobie sprawić, a luksusowe sportowe, którym wozi się Heartfilia, pozostaje wciąż w sferze marzeń, a jako że opowiadanie jest wytworem wyobraźni, mogę napisać, co chcę i tak też zrobiłam :D. Stąd takie cacko :D. Jeśli idzie o role, przygotowane dla pozostałych Wróżek, cóż, ja sama ich nie znam ;D. Nie no, żarcik :). Te, mające wielkie znaczenie dla historii, już wiedzą o swojej przyszłości i specjalnie nie narzekały. No, może jeden delikwent, ale o nim usłyszycie najprędzej w 4-5 rozdziale. Sama jeszcze nie wiem, kiedy dokładnie, gdyż całość historii wciąż czeka na przepisanie ;). No i to chyba tyle tym razem ode mnie ;). Dziękuję raz jeszcze!
Całuję ;*,
Twoja R ♥.
Jestem..... zainteresowany ową historią. Czekam z niecierpliwością na kolejne. Weny oraz bezpieczeństwa życzy PhantomPL.
OdpowiedzUsuńMój Drogi Phantomie!
UsuńBardzo się cieszę! Dziękuję! Jak pisałam nieco wyżej, jestem w trakcie tworzenia ciągu dalszego historii, jednakże nie wiem, jak prędko uda mi się skończyć i go dodać, dlatego bardzo proszę o cierpliwość, a obiecuję, że nie zawiodę ani Ciebie, ani pozostałych Czytających, bo dam z siebie wszystko! I na pewno kolejny fragment będzie znacznie dłuższy niż ten, tego możecie być pewni :).
Pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno!
Twoja R ♥.
Widzę, że spóźniłaś się dosłownie minutę, by być pierwszą, jak to miałaś w zwyczaju. Tym razem wyprzedziła Cię Haruka, ale chyba nie masz jej tego za złe, co?
OdpowiedzUsuńHahaha! Serio? Pamiętasz to? Bo powiem Ci, że ja zapomniałam, że właśnie kawałek tego prologu Ci przesłałam. I widzisz? Takiego spoilera dostałaś jak Polska cała :). Bardzo się cieszę, że notka Ci się podoba, bo chyba totalnie bym się zniechęciła, gdyby to był niewypał... A co do Lusi, chciałam, by była inna, wyjątkowa i... jędzowata :D. Ale to wsio na potrzeby opowiadania! Oczywiście w planach jest poskromienie złośnicy, ale o tym cśśś!
Dziękuję Ci, Kochanie, za wenkę! Przyda się bardzo! A w tajemnicy zdradzę, że już pracuję nad dalszym ciągiem :D. Chciałabym go wstawić jak najszybciej, ale życie pokaże :D.
Ściskam!
Twoja R ♥.
Ciekawe Lucy w biurze po prostu full wypas, niemoge doczekać się rozdziałów.Super!!!!!!
OdpowiedzUsuńLusia! Słońce Ty Moje! Wiedz, że Twój komentarz mnie rozbawił :D. Jak dla mnie, panna H. jest w miejscu idealnie do niej pasującym, dlatego tez cieszę się, że mój pomysł Ci się spodobał :). Pisząc ciąg dalszy dam z siebie więcej niż 1000000%! Zapewniam! I dziękuję Ci, Kochana ;*!
UsuńŚciskam mocno,
Twoja R ♥.
Hahahah! Jestem z Tobą w chwilach smutku, pamiętaj :*.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? O kurde! Tylko wiesz, nie wyskocz z czymś przede mną, bo inni poznają fragmenty kolejnych historii, a tego bym nie chciała. Odbierać niespodzianki - to nie w stylu R!
Nie martw się, Kochanie, o blogach na pewno nie zapomnę, gdyż codziennie loguję się na Bloggera, by podglądać Waszą aktywność :). A dziś wieczorkiem mogę dłużej posiedzieć, bo mam jutro drugą zmianę, dlatego planuję pisać i mam nadzieję, że mi się uda :).
Ściskam ;*!
Gratuluje pomyslu zapowiada się , ciekawe opowiadanie i napisze ci że jeszcze z takim się nie spodkalam a czytam duzo mika
OdpowiedzUsuńA dziękuję! I bardzo się cieszę! Bo ono będzie zupełnie inne, a przynajmniej tak mi się wydaje ;).
UsuńPozdrawiam cieplutko,
Twoja R ♥.
Lucy jest tu...królową? Ciekawa jestem w jakiej roli będzie tu osadzony Natsu :3 Bardzo mnie tym opkiem zaciekawiłaś i jestem pewna, że jeszcze tu zajżę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa teoria, Moja Droga :D. Ale o tym na razie cśśś! W kolejnych rozdziałach będzie więcej wyjaśnień, wydarzeń, trochę o przeszłości Lucy, a co do reszty bohaterów, hmm, na pewno niektórzy z nich będą mieli spore znaczenie, dla całej historii. Bardzo się cieszę, że opowiadanie Cię zaciekawiło i żywię nadzieję, że zostaniesz na dłużej :D. Niestety nie wiem, kiedy pojawi się ciąg dalszy. Bardzo chciałabym go wstawić już, w tej chwili, ale niestety jeszcze sporo mam do napisania, bo nie mogę dodać marnych siedmiu stron.
UsuńPozdrawiam serdecznie i ściskam mocno!
Twoja R ♥.
Ps. Czy wiesz, że Haruka to imię mojej ulubionej bohaterki z Sailor Moon?
Napisze kródko ze zaciekawiło mie i się spodobala nieco inna lucy .
OdpowiedzUsuńZnikam bo mam gosci jak zawsze wene i czasu ktorego zawsze brakuje pozdrawiam ♪♪
Kochanie moje! Bardzo się cieszę, że inna Lucynka przypadła Ci do gustu. Ja ją osobiście uwielbiam! A w całej historii to już w ogóle będzie genialna! Przynajmniej ja tak uważam :). A teraz zostaje mi tylko zasiąść do pisania, gdyż na niebieski blog trzeba coś wstawić, tak tam pusto... Dziękuję Ci bardzo za wszystko! I leć do gości. Ja dzisiaj się byczę, a raczej będę pisała, bo w końcu nieco oddechu jest. W weekend nie było czasu, gdyż bawiłam się na weselu Sis i było cudownie!
UsuńŚciskam mocno!
Twoja R ♥.
<3 a kiedy następny rozdział???
OdpowiedzUsuńWitaj, Kochany Anonimku!
UsuńZrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wyrobić się do drugiego lipca, ale nic nie obiecuję, gdyż z pisaniem stoję w miejscu i bardzo mnie to martwi. W każdym razie będę informowała Was na bieżąco o jakichkolwiek postępach na fanpejdżu, także zapraszam do obserwowania :).
Ściskam mocno,
Twoja R ♥.
Lucy redaktorka gazety juz mi sie podoba .albo ja jestem slepy albo nie zostawila sladu jak zawsze zostawiam wene i dobra energie to tyle znikam pomagac w naprawie tablata przyjaciolki bo niema kontaktu ze swiatem i czytac pozdrawiam i jeszcze raz zostawiem dobre energie i wene
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Lusia w innym wydaniu przypadła Ci do gustu, ale nie uwierzysz jak wszystko się zmieni z biegiem czasu. Opowiadanie wejdzie na nowe tory, ale R najpierw musi spiąć poślady i zabrać się za pisanie. Niestety, brak czasu i sił skutecznie mi to uniemożliwia. Nawet ten komentarz piszę na śpiocha, co musisz mi wybaczyć. Za wenę (pędzi do szuflady) oraz energię (tą nie pogardzę, bo mam ją na brakach) serdecznie dziękuję.
UsuńPozdrawiam Cię cieplutko i mocno ściskam!
Twoja R ♥.
Ps. Duszku, czy to Twoje konto? Bo wiesz, styl wypowiedzi mi pasuje :D. Papatki!
Na to wychodzi ze moje chociasz planowal je dopiero zalozyc ale by sie nazywalo dobry duszek jak wszystko co zakladam a tak to mam na uczke ze nalezy sie wylogowywac i nie zspisywac hasla w widoczynym miejscu a ciebie rozumiem sam po miesiecu na pisalam chociasz downo przeczytalam dobry duszek co jak zawsze zosawia energie kturej ma nadniar
UsuńAha. Czyli jak rozumiem ktoś się włamał na twoje konto? To do bani... Bardzo Ci dziękuję za energię! Na pewno się przyda i zostanie dobrze spożytkowana :).
UsuńŚciskam mocno i życzę Tobie oraz Rodzince wszystkiego dobrego! Udanych wakacji :).
Wasza R ♥.
Dobry wieczór
UsuńMoże wiesz jak tego anonim usunec bo tylko to mi zostalo do usuniecia ale niechce likwidowac jego poczty bo tam przychodzą tylko powiadomienia z blogów i nic wiecej to tyle pozdrawiam i jak zawsze teraz ja dziele się z tobą enegia a moze ... Znikam ogladac z malam awatera legeda anga czy jakos tak na jakis tam kanele bajkowym a jak znajdę adras do fairy tail do sradza czy da rade oglądać na telefonie czamu ja to pisze tutaj , ale to cała ja zasze wszystko po swojemu ☺ haruka
Mam nadzieje że tym razem tylko jeden kometarz a nie dwa haruka☺☺
UsuńHmm... Myślę, że musisz zalogować się na to konto, wejść w ustawienia, albo coś w ten deseń i poszukać, czy jest coś takiego jak „usuń konto”. Myślę, że się znajdzie :). I serdecznie dziękuje za energię! Tobie i Córeczce też ją wysyłam, jak również pozdrawiam i ściskam Was, Dziewczyny :).
UsuńWasza R ♥.
Dziękuję wyśle że sobie dam rade. Pozdrawiam haruka☺
UsuńBardzo się w takim razie cieszę ;). I trzymam kciuki :*.
UsuńKiedy można spodziewać się nextu?
OdpowiedzUsuńRobię wszystko, żeby wyrobić się do tej soboty i mam nadzieję, że mi się uda. Najwyżej będę siedziała w pierwszą weekendową noc, ale dodam posta szóstego sierpnia! W końcu od czterech miesięcy cisza tutaj, jakby blog umarł... Aż żal patrzeć!
UsuńPozdrawiam cieplutko!
Twoja R ♥.